Kotki swoimi drogami chadzają, czasem drapią,czasem się przymilają, bywają słodkie i ponętnie mruczące, ale i gryzące, czasem i wnerwiające, a kiedy do tego dzikość dodamy, to po sobie i kociokwik zostawiamy. Czyli miks dobrego i złego,mądrego i głupiego, ło matko wysmażyłam opisik charakterku mego, sama nie wiem, czy kotka,czy kocica, czy czort,czy anielica, a może wiedźma lub czarownica.
Przed upałami zaszyłam się w mazurskich szuwarach, o kontakt ze światem uparcie się staram, lecz problem z łącznością jest tu codziennością, teraz na chwilkę się udało, połączyć z Europą całą, więc życzę wypoczynku superaśnego, w pełni zasłużonego, cudownej zabawy i coraz większej hulankowej wprawy. Dzikuska całuje i z nurtem Krutyni fale pruje.
Myślałam,myślałam, długo się zastanawiałam, czy w naszym kraju pruderyjnym, gdzie katolicyzm jest bezdyskusyjny, można normalnie dyskutować i na każdy temat polemizować. Kto tak myśli racji nie ma, u nas tolerancja to jakaś ściema, trudno debatować z krzyżykami, kiedy one są w ich rękach orężami. Biją nimi i nawet zabijają, a wyrzutów sumienia nie posiadają. Trwa to już wiele lat i nie zmienia się ich świat, jedni ze strachu ustępują, inni katolicy się źle czują, że taki problem w XXI wieku występuje i niektórym umysł truje. Na błędy kościoła oczy przymykają, ale innym mniejsze przewiny wytykają. Prawda nie ma nic do rzeczy, fanatyk i tak drze się i skrzeczy, nawet w konfesjonale na spowiedzi, nad swą uczciwością się nie biedzi, bo i po co przecież ma rację, stawia tylko na katechizację. Inni kiedyś też na coś stawiali, później ich pomniki obalali. Prawdziwy katolik nikogo nie terroryzuje, tylko do swych racji przekonuje. W kraju mamy wielu uczciwych katolików, lecz jest i grupa pseudo-męczenników, uważających się za wyrocznie i grzmiących coraz mocniej. Z nimi nie ma porozumienia, oni dążą do przeciwnika unicestwienia, jako uczciwi i wierni, stali się mściwi i gniewni, zaślepieni ideałami, zabijają wroga krzyżykami. Nie ma znaczenia żeś biedny i nie masz na chleb jesteś przeciw dostajesz w łeb. Akceptacja innego człowieka to sztuka, dla wielu tolerancja to zbyt trudna nauka. Wiara widać nie wszystkim pomaga, przed miłosierdziem dusza im się wzdraga. wiara,miłosierdzie i tolerancja, to nie złożone ręce do różańca.
Duszę diabłu sprzedałam.
długo się nie zastanawiałam,
przeżyć coś zakazanego,
takiego niedozwolonego,
zanurzyć się w emocjonalnym szale,
nie myśleć co będzie dalej,
jakie będą tego konsekwencje,
biorę sprawy w swoje ręce.
Odrzucam bariery i progi,
postanawiam osiągnąć stan błogi,
wielkiego uniesienia
i całkowitego spełnienia.
Prowokacyjnie ubrana,
pod działaniem szatana,
porywam Cię w piekielne otchłanie,
nie zastanawiając co się stanie,
biorę w niewolę całego,
nie oddam do świtu białego.
Poznam wszystkiego twe zakamarki,
na samą myśl już mam ciarki,
posmakuję i tu i tam,
w tym czarci mam plan,
żeby rozpalić to ognisko
aby płonęło wszystko.
Wyzwoleni z wątpliwości,
lecimy ku nieziemskości,
ognie żądzy nas spalają,
rozumu nie dopuszczają,
jak w narkotycznym szale,
pragniemy więcej i dalej,
płonąć mocno stopieni,
i ulecieć wysoko od ziemi
W tańcu grzechu i pożądania nie mamy nic do udawania,
Duszę diabłu sprzedajemy,
piekielnym mocom się oddajemy,
one mają w sobie tyle czaru,
pragniemy ich bez umiaru.
Kto kogo kusi,czart to wie,
teraz jesteśmy złączone połówki dwie.