Bajka o paniusi
Szła paniusia,piękna blond,
cudna,jak rozkwitły kwiatu pąk,
na jej szyi złoto lśniło,
na które dwóch drabów się skusiło,
zerwali błyszczące cacuszko,
uszkadzając apetyczne uszko,
krew polała się strumykiem,
na to ona niewybrednym językiem,
co tak stoicie jak słupy,
podnieście swe dupy,
łapcie gnoi za frak
i w łeb ich trach,
Na wszystko pracuję z mozołem,
żebym teraz okradały mnie gnoje.
Niech się pani nie denerwuje,
a czym szanowna dama się zajmuje?
Jestem osobą bardzo wpływową,
a nie jakąś dojną krową,
ależ hola,hola, tu są dzieci,
pani nam tu język śmieci,
nie będzie mnie żadna małpa pouczać,
i języka ojczystego douczać,
znakomite mam wykształcenie,
a wy co,zwykłe lenie.
Teraz to się Stachu na dobre wpienił,
aż z wściekłości na twarzy się zmienił,
ja tę zołzę bardzo dobrze znam,
miałem z tą zarazą wielki kram,
babsko, pomimo ludzkiego płaczu,
nic nie załatwia bez haraczu,
teraz leć ze skargą na złodziei,
jak oni ograbić cię śmieli,
Kiedy sama od innych wymuszałaś,
to się nikogo nie bałaś,
a gdy zostałaś sama okradziona,
drzesz gębę jak szalona,
oni okradli ciebie,a ty nas,
może nadszedł rozrachunku czas.
Nim innemu zrobisz coś niemiłego,
pomyśl jakbyś się poczuł w roli jego.
Z notatnika koleżanki N
Obrazy,zdjęcia i muzyka z netu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz