czwartek, 6 lutego 2020

Męski wyciurs



 Męski wyciurs


Dopadły mnie dreszcze,
jak jakieś kleszcze,
diablo silnie telepały,
umiaru w tym nie miały,
później wkroczyła inna bolączka
o paskudnej nazwie gorączka,
wredzizna tak się rozochociła,
że prawie w popiół zamieniła,
z nosa ciurkiem kapało,
na to rozgrzane ciało,
jakby tego było mało,
w gardle ino charczało,
już miałam wydać ostatnie tchnienie,
a tu jeszcze napadowe kaszlenie,
załamana i spocona,
ową napaścią wykończona,
łykałam wszystko co się da,
byle odpuściła zaraza ta,
lecz ona nie miała zamiaru
i dalej podskakiwała bez umiaru,
w łóżku leżały prawie zwłoki,
mając na dalszy żywot kiepskie widoki,
nos do krwi obdarty,
kaszel nie na żarty,
a w piąty ranek nagle,
popuściło wredne diable,
nadzieja we mnie wstąpiła,
chyba jednak będę żyła,
tak to istotka mała,
do łóżka na tydzień mnie wpakowała,
był to męski wyciurs,
zwykły grypowy wirus,
z chłopami rozmaicie bywa,
na różne sposoby kobitki podrywa.


Z notatnika koleżanki N 



                                                                                    
Obrazy,zdjęcia i muzyka z internetu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz