Ja, suweren, mały robaczek,
mam dość wszelkich szczekaczek,
siedzę w kąciku i cichutko płaczę.
Chciałbym zadać jedno pytanie,
czy w ogóle mam pozwolenie na nie,
czy mam prawo do swego zdania
i czy mogę tak bez pytania,
wyrazić swoje poglądy,
nie powielając oficjalne sądy?
Pokornie pytam szefa owego,
czy mogę być zdania odmiennego,
nie zgadzać się z bossa wytycznymi,
wypowiadać się słowami własnymi?
Czy mogę szefie kochany,
nie być w ciebie zasłuchany,
śpiewać w całkowicie innym chórze,
nie o chlebie, czy o murze,
że nie jest tak całkiem słodko,
że oblepia nas chciwości błotko,
że inflacja wali w pysk,
lecz tylko wy macie zysk,
że wodę w rzece coś truje,
a wściekłość w narodzie buzuje,
że bieda zagląda w oczy,
a upadek raźnie kroczy.
Czy jestem tak niesubordynowany,
że muszę być poniewierany,
że jestem nikim i zgniłkiem
i opozycji płatnym osiłkiem?
Tylko cicho chciałem wyszeptać,
nie zezwalam, by każdą głupotę można mi wetkać,
nie chcę już od ciebie szefie nic,
ale proszę, pozwól mi spokojnie żyć,
mieć własne zdanie i osądy
i tylko osobiste poglądy.
Budzi się we mnie złość.
mam was już dość.
Z notatnika koleżanki N
rys. Sadurski
Obrazy, zdjęcia i muzyka z internetu
żadne naruszenia praw autorskich nie są zamierzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz