Dociekliwe dziennikarstwo
Kucharzy pięciu się spotkało
i o wspólnej restauracji dyskutowało,
jeden mięs jest smakoszem, drugi ryby uwielbia,
trzeci słodkościami zauroczony, czwarty wartość warzyw zgłębia,
piątego kuszą zupy różniste,
o smaku łagodnym, ale i ogniste,
raźno koalicyjną umowę spisali
i dziennikarzy na konferencję zwołali,
ci, kiedy dorwali się do głosu,
upichcili gary niejadalnego bigosu,
w umowie koalicyjnej o placku ogólnikowo wspominacie,
o konkretach całkiem zapominacie,
czy ma być to drożdżowy z owocami,
może z malinami, śliwkami albo wiśniami,
spokojnie z koalicjantami uzgodnimy,
i wtedy z wami się tym podzielimy,
czy ten owoc na m, ś, a może w, dopytują
i śmieszności swej nie czują,
ile tych malin, śliwek, wiśni,
ciśnij, bardziej go ciśnij,
wyciśnij z rozmówcy swego jelita,
choć on z wściekłości zębami zgrzyta,
a wędliny, czy to będą szynki, kaszanki, balerony,
rozmówca cały już spocony.
Umowy koalicyjne, to nie książka kucharska,
ani mięsna, ani jarska
i nie przepis na każde danie,
tylko menu ogólne zarysowanie,
jeszcze kuchni nie otworzyliśmy,
a już potrawami się przejedliśmy
Tak nachalne dziennikarstwo, absurdalne,
na dodatek jeszcze karykaturalne.
Z notatnika koleżanki N
Rys. Henryk Sawka
Obrazy, zdjęcia i muzyka z internetu
żadne naruszenia praw autorskich nie są zamierzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz