niedziela, 16 grudnia 2012

Moje pierwsze życie



Moje pierwsze życie..

Zaczęło się tak jakoś odlotowo i zrobiło  szalenie wybuchowo.
Do mamusinego małego jajeczka,wtargnęła obca komóreczka.
Poczęła się szybciutko dzielić, aby samą siebie powielić .
Poczułam że już istnieję i za parę miesięcy poszaleję .
Zdarzały się  jeszcze wybuchy i mamusine dziwne ruchy.
Jęło mi się robić ciasno,więc pomyślałam pora iść na miasto.
Kiej wylazłam na ten świat i ujrzałam cały ludzki kwiat,
ze strachu się nie odezwałam,więc na powitanie klapsa dostałam.
Rozdarłam papę bardzo głośno i stałam się istotą nieznośną.
Wrzaski wszędzie mi pomagały i do swej niezwykłości przekonały.
Rosłam jakoś zbyt powolutku,ale w upartości aż do skutku.
Póżniej było raczkowanie,upadanie,otoczenia bliskiego poznawanie.
Dżwięków coraz więcej wydawałam i coraz szybciej biegałam.
Dobiegłam chyżo do przedszkola,tam nie zawsze była lekka dola.
Wyrywanie zabawek i drapanie,no i to brrr poobiednie spanie.
Teraz poważniej się zaczyna ,bo to ciągłej nauki klimat.
W budzie jak to w budzie,byle dotrwać do impry na luzie.
Szkolne kłótnie oraz draki i nudne belfry jak te flaki.
Szmalu było kurna cóś mało,a ubrać i zabawić by się chciało,
problemik ten ,to mała niecnota  przy sercowych mocnych dygotach.
Póżniej szkół parę jeszcze było i wiele w moją łepetynę wtłoczyło.
Były szalone wzloty i bolesne upadki,więc czas nie był dla mnie za gładki.
Koniec nauki,marsz biegiem do pracy i tuż też nie było za bardzo cacy.
Harówka od dnia do póżnej nocy, a zarobek mizerny mnie zaskoczył,
więc troszkę zajęć się imałam ,aż odpowiedniego nie dostałam.
W międzyczasie poznałam jego, mego wymarzonego księcia cudownego,
okazał się zwykłym marnym chłopem i zauroczenie walnęło z łomotem.
Pamiątkę mi zostawił wrzeszczącą,pomocy cięgiem potrzebującą.
Jeszcze królewiczów było paru,i gaszenie kilku miłosnych pożarów.
Dziecinki szybko się pożeniły i starą matronę ze mnie zrobiły.
Tak do końca się nie dałam i w zwariowaną muzyczkę poleciałam .
No i przyszedł kres żywota,ale to nie była naprawdę ma ochota.
Ciałeczko w ogieńku spalili, tym samym me grzeszki unicestwili.
Wsypali do jakiejś małej puszki i teraz odwiedzają grób babuszki.
Spoko, spoko myślę teraz sobie i do powrotu szybko się sposobię
jeszcze wielu dam popalić i proszę się tu nikomu nie żalić.
Pozostała mi szybka reinkarnacja i w nowe wcielenie  migracja.

ZA PARĘ DNI WRACAM I ZNOWU RODZICOM ŻYCIE POWYWRACAM,
SZYKUJCIE PIELUSZKI NA POWITANIE SŁODKIEJ DZIEWUSZKI

ZZu 20 styczeń 2011 r








Obrazy,zdjęcia i muzyka z netu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz