Włoskie zauroczenie
Na mapie bucik poszukałam
i do Italii się wybrałam.
Od Ankony wyprawę zaczęłam
i tak do Sycylii dopłynęłam,
zmęczona i spocona,
ale wszystkim zachwycona.
Zanurzyłam ciało w falach
i zobaczyłam Etnę z oddala.
Pluła ogniem i skrami
i ognistymi płomieniami.
Stąpając po żużlu wulkanicznym,
dotknęłam jej klimat magiczny.
Później ochłodzenie znalazłam
i do rzeki Alcantary wlazłam,
tam same bazaltowe dziwy,
a widok cudny i urokliwy.
Mafia pikanterii Sycylii dodaje,
mają ją również i inne kraje,
ale Cosa Nostra z All Capone,
czy sławnym don Corleone,
to scenariusz już gotowy,
tylko lecieć na plan filmowy.
Potem kontynent kusił i wabił
i wiele atrakcji sprawił.
Piękny Neapol w okolicy Wezuwiusza,
tragedia Pompei nas bardzo wzrusza,
później na wyspę Capri skok
jak tu pięknie i kolejny szok.
Willa Jovis cesarza Tyberiusza
i Lazurowa Grota nas porusza.
Po zjedzeniu brioche lub cornetto
jeszcze łyk cappuccino z amaretto.
W kolejce Rzym ze swoimi zabytkami,
człowieka zatyka tu momentami.
Biegnąc trasą rzymskich cesarzy,
zobaczyć owe czasy Ci się marzy,
jak Kaligula z koniem kroczy do senatu
i żąda dlań senatorskiego mandatu,
czy jak Neron fałszuje na cytrze ,
a pochlebcy zachwalają chytrze,
o orgiach nawet nie wspominam,
w których udział miała Messalina.
Rzymianie to i czyściochy były
termy i akweduty wprowadziły.
Nauka ze sztuką tu w komitywie,
Florencję i Pizę miałam w perspektywie.
O przyjemności ciała też zadbałam
i antipasto na początek zajadałam,
potem smakowałam morza owoce,
pod oregano,bazylii i czosnku kocem,
na deser posmakowałam Tiramisu,
według włoskiego przepisu.
Następnie śladami Copernicusa pobiegłam
do Padwy i Bolonii też chyżo wbiegłam.
Po nich Wenecja i romantyczne gondole,
aż tyle atrakcji na tym padole,
plac Św Marka i most westchnień,
na nim też za wolnością westchnę.
Casanova i jego miłosne podboje
w umysłach rozpalają mózgowe zwoje
i gołębie wszędzie obecne,
w zabrudzaniu bardzo skuteczne.
Na koniec włoska pizza w sjeście
w cudownym porcie Trieście,
dla wzmocnienia wrażeń grappy łyk,
aby poczuć włoski szyk,
o winach nie wspominam,
bo na samą myśl cieknie ślina.
Zmęczona ale i zauroczona,
wracam do domu za Italią stęskniona.
i do Italii się wybrałam.
Od Ankony wyprawę zaczęłam
i tak do Sycylii dopłynęłam,
zmęczona i spocona,
ale wszystkim zachwycona.
Zanurzyłam ciało w falach
i zobaczyłam Etnę z oddala.
Pluła ogniem i skrami
i ognistymi płomieniami.
Stąpając po żużlu wulkanicznym,
dotknęłam jej klimat magiczny.
Później ochłodzenie znalazłam
i do rzeki Alcantary wlazłam,
tam same bazaltowe dziwy,
a widok cudny i urokliwy.
Mafia pikanterii Sycylii dodaje,
mają ją również i inne kraje,
ale Cosa Nostra z All Capone,
czy sławnym don Corleone,
to scenariusz już gotowy,
tylko lecieć na plan filmowy.
Potem kontynent kusił i wabił
i wiele atrakcji sprawił.
Piękny Neapol w okolicy Wezuwiusza,
tragedia Pompei nas bardzo wzrusza,
później na wyspę Capri skok
jak tu pięknie i kolejny szok.
Willa Jovis cesarza Tyberiusza
i Lazurowa Grota nas porusza.
Po zjedzeniu brioche lub cornetto
jeszcze łyk cappuccino z amaretto.
W kolejce Rzym ze swoimi zabytkami,
człowieka zatyka tu momentami.
Biegnąc trasą rzymskich cesarzy,
zobaczyć owe czasy Ci się marzy,
jak Kaligula z koniem kroczy do senatu
i żąda dlań senatorskiego mandatu,
czy jak Neron fałszuje na cytrze ,
a pochlebcy zachwalają chytrze,
o orgiach nawet nie wspominam,
w których udział miała Messalina.
Rzymianie to i czyściochy były
termy i akweduty wprowadziły.
Nauka ze sztuką tu w komitywie,
Florencję i Pizę miałam w perspektywie.
O przyjemności ciała też zadbałam
i antipasto na początek zajadałam,
potem smakowałam morza owoce,
pod oregano,bazylii i czosnku kocem,
na deser posmakowałam Tiramisu,
według włoskiego przepisu.
Następnie śladami Copernicusa pobiegłam
do Padwy i Bolonii też chyżo wbiegłam.
Po nich Wenecja i romantyczne gondole,
aż tyle atrakcji na tym padole,
plac Św Marka i most westchnień,
na nim też za wolnością westchnę.
Casanova i jego miłosne podboje
w umysłach rozpalają mózgowe zwoje
i gołębie wszędzie obecne,
w zabrudzaniu bardzo skuteczne.
Na koniec włoska pizza w sjeście
w cudownym porcie Trieście,
dla wzmocnienia wrażeń grappy łyk,
aby poczuć włoski szyk,
o winach nie wspominam,
bo na samą myśl cieknie ślina.
Zmęczona ale i zauroczona,
wracam do domu za Italią stęskniona.
Zzu 24 sierpień 2013 r
Obrazy,zdjęcia i muzyka z netu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz