niedziela, 15 grudnia 2019

Wizyta w szpitalu







Wizyta w szpitalu


Dopadł mnie mus wizyty w szpitalu
i prawie dostałam zawału,
z szoku nadal wyjść nie mogę,
więc walę tu na trwogę,
to że ochrona zdrowia dołuje,
nikogo już dziś nie dziwuje,
po oddziale snują się osobnicy anonimowi,
nie wiadomo do czego gotowi,
każdy może kitelek wdziać
i za leczenie się brać,
nie wiadać czy to lekarz,czy higienista,
czy może jakiś inny artysta,
pacjent leży sobie odłogiem,
jakby był lecznicy wrogiem,
a jej grzechem śmiertelnym,
który wszystkim działa na nerwy,
to przedmiotowe traktowanie ludzi,
które u pacjentów wściekłość budzi,
a słowem najczęściej używanym
i po wielokroć powtarzanym,
"czekać","czekać","czekać",
taka jest pomoc dla cierpiącego człowieka,
aż dziw bierze,że tak mało infekcji,
chyba to efekt niebiańskiej protekcji,
o jedzonku wstyd tu pisać,
bo to gorzej niż psia misa,
z każdego kąta wychyla bieda,
wszędzie gospodarnej ręki trzeba,
brak organizacji totalny,
przez władze lecznicy akceptowalny,
problemy są zwalane na brak kasy,
na którą każdy jest łasy,
lecz i wielkie środki nie pomogą,
kiedy organizacyjne zawiodą,
trza lecznictwo na nowo zbudować,
by przestało nam chorować,
terapię musi przeprowadzić menedżer łebski,
bo medyczny to pomysł kiepski,
medyk nam nic nie odbuduje,
jeno sobie do kabzy naładuje,
a bidula stoi nad grobem i wyje,
chlipiąc już długo nie pożyję,
to już nie zawał, a agonia,
umierającego żałobna symfonia,
od problemu nie uciekniem,
bo zaraz odegramy jej requiem.


Z notatnika koleżanki N





Obrazy,zdjęcia i muzyka z internetu.

1 komentarz: